Chrześcijanin wierzy, że jest posłany przez Boga, aby dać świadectwo. Jak to się przekłada na codzienne życie? Wyrecytowana formułka musi stać się żywą tkanką, odpowiedzią dającą światło. Jan Chrzciciel to przykład głębokiej samoświadomości. Odpowiedzią na nasze posłannictwo musi być autentyczne zaangażowanie w szerzenie Dobrej Nowiny. Widzimy, słyszymy, wiemy, ale… niewiele z tym robimy. Chrześcijanin potrzebuje światła i powinien trzymać się światła. Człowiek wierzący nie żyje w świecie półcieni. Jest jak Chrzciciel – wyprowadza innych z ciemności ku światłu. Nie zawsze orędzie jest przyjęte, bo niektórych światło razi i uciekają. Jan Chrzciciel odpowiada indagującym go kapłanom, cytując słowo Boże. Mimo to jest odrzucany. Gdyby powtarzał to, co chcemy usłyszeć, to byśmy „kiwali głowami i cmokali z zachwytu”. Jan Chrzciciel odnosi wszystko do Boga i pokazuje to ludziom. Pośród nas stoi Pan Jezus. Odkrywajmy w nas i pośród nas Syna Bożego, który przyszedł, aby nas zbawić. Zbawienie to przywrócenie nam prawdziwego oblicza dzieci Bożych.