Dzień dzisiejszy jest dla wszystkich nas bardzo szczególny, ponieważ obchodzimy Uroczystość Rocznicy Poświęcenia Własnego Kościoła. Dla nas, którzy w każdą niedzielę gromadzimy się w tym konkretnym kościele, są dwa szczególe dni w ciągu roku, kiedy skupiamy się na miejscu do, którego tak chętnie zmierzamy. Dzisiejsza uroczystość jest jak gdyby analogią do naszych urodzin. Przypominamy sobie wtedy nasz przyjęty chrzest święty. Myślę, że doskonale o tym pamiętacie – chrzest włącza człowieka do wspólnoty Kościoła i sprawia, że stajemy się prawdziwym dzieckiem Bożym. Człowiek o niewielkim wzroście, pracujący każdego dnia w komorze celnej, generalnie z racji pełnionej funkcji dość nielubiany. Jego serce było niespokojne – wiedząc, że Jezus ma przechodzić przez miasto robi wszystko, aby móc na własne oczy zobaczyć Boga. Zobaczenie na własne oczy Boga powoduje w Jego życiu początek osobowej wiary. Dla niego nic się nie liczyło. Wejście na sykomorę, drwiny, obelgi, uśmieszki nie robiły na nim wrażenia. Najważniejszy był cel – spotkać Mesjasza.