Księża i świeccy na misjach w Afryce pracują w niezwykle trudnych warunkach. Trudno je nawet nazwać skromnymi. Same budynki parafialne – jeśli porównać je z przeciętnymi standardami polskiej architektury sakralnej – są nader ubogie. Podobnie rzecz się ma z wyposażeniem parafii, które przypomina warunki, w jakich żyją Afrykańczycy, a zatem nie jest ono już nawet ubogie, ale wręcz prymitywne. Misjonarze muszą się sprawdzać w różnych sytuacjach, muszą sobie z nimi dobrze radzić. Przede wszystkim, nie mogą stracić kontaktu z ludźmi. To, co głównie rzuca się w oczy przybyszowi z Europy, to inny zewnętrzny wizerunek kapłana, odbiegający od stereotypowych wyobrażeń. W Afryce rozwija się obecnie świadomość religijna, która w przyszłości zaowocuje kolejnymi pokoleniami chrześcijan. Bo wszystko jest możliwe, jeśli modlitwę uczyni się punktem wyjścia, a oni tak właśnie dochodzą do Boga. Często słyszymy o nędzy krajów Trzeciego Świata, ale także o ich ewangelizacji. Ogrom ubóstwa tak naprawdę widoczny jest dopiero, gdy się go ogląda z tamtej perspektywy. Modlitwa jest szukaniem Boga, rozmową z Bogiem. Na misjach bardzo potrzebne są środki materialne, by misjonarze mogli jak najskuteczniej głosić Dobrą Nowinę. Jednakże misjonarze duchowni i świeccy doskonale zdają sobie sprawę, że w procesie ewangelizacji najważniejsza jest modlitwa.