Zwolniono kiedyś pewnego więźnia. Strażnicy zaprowadzili go na wielką pustynię, pełną głębokich rozpadlin i niebotycznych gór. Kilka zaledwie dostrzegalnych źródeł dostarczało życiodajnej wody. U kresu pustyni wyrastało wspaniałe miasto. Strażnicy rzekli do więźnia: „jesteś wolny. Możesz robić co chcesz”. Wolność w żadnym razie nie oznacza sytuacji, w której „wszystko mi wolno”. Są granice wyznaczane dobrem drugiego. „Kompasem” ofiarowanym nam przez Ojca na drogę naszego życia jest światło Bożego Słowa. Za wielką cenę zostaliśmy odkupieni, a więc należymy do Chrystusa nie do siebie samych i dlatego nie można mówić: „wszystko mi wolno”, to jest bardzo niebezpieczne! Takim „kompasem” może być też świadectwo innych.