Chrześcijanin szuka prawdy, a nie potwierdzenia swych założeń. Kto uznaje swoje słowo za jedyną świętość, przestaje słyszeć argumenty, które go nie potwierdzają. Wierzący wyrzeka się nie tylko grzechu, ale i najmniejszego przywiązania do grzechu. Nie da się oddzielić tego, co prywatne, od tego, co publiczne, niedzieli od dnia powszedniego. Kierowanie się względami czysto ludzkimi prowadzi do relatywizmu: zapalania świeczki Panu Bogu, a gdzieś na boku ogarka diabłu. Jednak przewrotność myślenia wyjdzie na jaw. W człowieku jest niechęć do podejmowania trudnych tematów. Łączenie świętości z codziennością do takich należy. Nie można relacji z Bogiem ograniczyć do kościoła. Świętość zdobywamy w codzienności. Bóg widzi wszystko. Na rozdrożu stawajmy przed Bogiem w całej prawdzie. W Nim są rozwiązania, o których nam się nie śniło. Oddajmy Cezarowi to, co należy do Cezara, a Bogu to, co należy do Boga. Chrześcijanin żyje wiarą, nadzieją i miłością, a dokonuje się to w Jezusie.